Zaledwie się oddaliła, pod balkonem przy świetle gwiazd i wschodzącego księżyca, przesunęły się trzy postacie i zniknęły wgłębi ogrodu. Były to trzy lwy wód tamtejszych, używające miłego wieczoru i rozmawiające z cicha o młodej kobiecie, z którą przepędzili kilka godzin. Oprócz nich, kilka jeszcze osób mieszkających blisko ogrodu, przechadzało się po gładkich i pełnych woni aleach.
— Ciekawa to rzecz, mówił szeptem prawie Frycio, jakie jest położenie towarzyskie pani Różyńskiej. Nigdy nie wspomina o swoim mężu; przypuszczam, że jest rozwódką.
— A ja myślę że jest wdową — zarzucił hrabia August.
— Jestto niepojęta istota, mgła tajemnic ją owiewa! — oto co pan Janusz wyczytał patrząc w gwiazdy.
— Ha, ha, ha! — zaśmiał się hrabia August; może też ona w najlepszej zgodzie zostaje ze swoim mężem, i odjedzie ztąd wprost do niego, a wszystkim którzy są zachwyceni jej pięknemi oczami zostawi..... pewien wielce niesmaczny owoc! I mówiąc to złośliwie spojrzał na Frycia.
— Byłoby nas wielu do podzielenia się nim, odparł zrozumiawszy alluzję pan Wiewiórski. Ale przyznaj hrabio że jest piękna!
— Śliczna! — zawołał hr. August — niezmiernie dystyngnowana, rzekłbyś że stworzona na księżnę!...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.