mam do tańca stosownego nastroju. Sądzę — mówiła dalej, że aby tańczyć, trzeba mieć na to zupełną swobodę i spokój myśli; a te mogą towarzyszyć tylko albo bardzo młodym — albo bardzo lekko zapatrującym się na życie — albo... bardzo szczęśliwym.
— Szczęśliwym — powtórzył p. Stefan; szczęście, to niezmiernie szeroki wyraz. Co pani rozumiesz pod nim?
— W ogólnem, czy w wyłącznem, odnoszącem się tylko do mnie znaczeniu?
— W wyłącznem odnoszącem się tylko do pani.
— Wyłącznie, dla siebie, pod wyrazem szczęście rozumiem ciepłe, serdeczne i czynne życie rodzinne.
— Ależ takie życie dla każdej zda się kobiety jest otwarte — odpowiedział p. Rawicki.
— Niezawsze — odrzekła krótko Regina.
Podczas tej rozmowy patrzyła Regina na twarz p. Rawickiego tak, jakby chciała coś z niej wyczytać — ale nie znalazła w niej nic oprócz zwyczajnej, zawsze ją cechującej powagi i życzliwości. Wzajemnie p. Stefan badawczo patrzył na Reginę; dojrzał w niej odblask jaki twarze kobiece mają wtedy tylko, gdy w ich sercach odzywa się głos żywego uczucia.
W tej chwili Henryk zbliżył się do siostry, pytając czy chce powrócić do domu; zaczęli więc oboje żegnać się z obecnemi.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.