A od nich — kto wie? może w kraj mglistego Polesia, kędy wiedział że wśród rozległych ogrodów stał biały, rodzinny dom, ślicznego dziewczęca, bladej i jasnowłosej Wandy.
Nagle — w alei biegnącej obok altany, usłyszał kroki przechodzących i słuch jego uderzyło wśród tłumionej wymówione rozmowy imię jego siostry. Dosyć było tego niespodzianie usłyszanego dźwięku, aby wyrwać z zadumy kochającego brata; podniósł głowę i słuchał.
— Słuchajno Fryciu, mówił stłumiony głos męzki — żebyto wyprawić twojego Michałka do tego ich kozaczka? Możeby się czego i dowiedział? Co?
— Ba! odrzekł Frycio, albom to ja nie próbował? mój Michałek zuch na takie rzeczy — ale z ludźmi tych ukraińskich państwa nie łatwo. Nic nie chcą gadać!
— I cóż odpowiadali Michałkowi?
— Ot zbywali go ni tem ni owem: a co nam dotego? — nic niewiemy! — a jużci mężatka kiedy się nazywa pani — i zresztą nic i nic.
— Trzebaż było aby się zapytał: gdzie jej mąż?
— Pytał się, pytał — i odpowiedzieli mu ażeby się spytał pani, bo ona lepiej wie, a im nic do tego.
— Dziwne rzeczy! No, a panna służąca? to żwawa, czarnooka Ukrainka! możeby ją tak — jakoś, poindagować?
— Ej hrabio, hrabio! myślisz żem tak już bardzo w ciemię bity, że się tak prostej rzeczy nie domyślę?
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.