śmiałbym stanowczo twierdzić z tobą, że to co przez wieki pokolenia uważały za coś oddzielnego od materji, jest tylko jej wypływem.
— Nie wierzycie bezwzględnie w twierdzenie nauki? — spytał medyk.
— I owszem — odrzekł inżynier, naukę uważam za potężną dźwignię, mogącą podnieść i ulepszyć ludzkość; za jedyne światło, które zdolne jest odsłonić człowiekowi jego własną naturę i istotę otaczających go przedmiotów. Wszakże zgodzisz się na to, szanowny doktorze, iż wiele na świecie jest rzeczy, których nauka nie zdołała dotąd dostatecznie rozświecić; wiesz że pewne prawdy może na zawsze pozostaną poza granicami jej potęgi — że więc i kwestja o duchu człowieczym jeśli może być, będzie wyjaśniona przez nią kiedy. Dziś jeszcze stanowczej nie otrzymała odpowiedzi, ani od fizjologji, ani od anatomji, ani od chemji.
— I cóż ztąd wnosisz? — spytał doktór.
— Ztąd wnoszę — odrzekł Stefan, że człowiek czując w sobie coś różnego od popędów i poczuć materjalnych, winien starannie pielęgnować w sobie te niezanalizowane dotąd swoje władze — bez względu na to, czy one z niepojętych dlań na zawsze, czy z wiadomych mu płyną źródeł. Bo zawsze i w każdym razie one stanowią szlachetną stronę jego istoty i odgraniczają go od reszty stworzenia.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.