— Co do mnie — odezwała się Regina, zupełnie podzielam w tej mierze zdanie pana Rawickiego. Jako kobieta nie jestem uczoną, i zaledwie lekkie mam pojęcie o prawdach przez naukę odkrytych. Niepotrafiłabym więc powiedzieć gdzie źródło i początek tego co zwą duchem ludzkim. Myśl człowieka, męztwo, wolę, wszystkie szlachetne i gorące uczucia, wszystkie tęsknoty, wyższe pragnienia, i to rwanie się ku coraz lepszemu — cechujące ludzi silnych i rozumnych, nazywam duchem — i tę stronę człowieka czczę i wielbię. Bez niej, najpiękniejsze formy są dla mnie martwe i próżne; ona tylko, ta strona duchowa zdoła w oczach moich opromienić czoło człowieka, zdoła mu zalać lica pięknością istotną. Sądzę, że każdy prawie człowiek wśród pierwszej młodości swojego życia ma chwilę, w której olśniewa go i pociąga tylko zewnętrzna piękność kształtów. Znak to, że dusza w nim jeszcze śpi, że własny duch jego nie szuka jeszcze i nie pragnie bratniego ducha. Ale im bardziej rozświeca się zmrok porannego świtania, tem więcej w spotykanych ludziach zaczyna on szukać treści wewnętrznej, odpowiadającej jego własnej duchowej istocie. Aż przychodzi czas, że nicość lub ciemność tej treści, cieniami okrywa przed nim najpiękniejsze nawet zewnętrzne kształty; i uznaje on, że tam tylko może być zadowolenie istotne i szczęście prawdziwe, gdzie duch złączy się z bratnim i podobnym sobie duchem, gdzie dusza ukocha duszę.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.