— Brawo! brawo! wołali z wybuchami śmiechu mężczyźni. Pani Różyńska głośno się śmiała, a papuga krzyczała z całej siły: Regina!
Na głos papugi drżał ze szczęścia pan Frycio.
Alboż on jeden taki na świecie?
O! błogosławieni kochający papugi — albowiem ich jest królestwo głupiej szczęśliwości!...
Długo głośny śmiech brzmiał chórem w saloniku, z akompanjamentem upornego wołania ptaka; długo pan Frycio używał tak dobrze zasłużonego tryumfu, przesuwając spojrzenie po obecnych i szepcąc nad klatką: dobrze Bibi, dobrze ptasiu!
Ale wszystko ma swój koniec, i przeznaczenie chciało aby inne zjawisko świetnością swoją zaćmiło niespodziankę urządzoną Reginie przez szczęsnego tryumfatora. A dziwneto zaprawdę było zjawisko! W tych samych drzwiach przez które pan Frycio wtłoczył ogromną klatkę, ukazał się olbrzymi bukiet złożony z białych lilij, ponsowych gwoździków i szparagowych rozłożystych gałęzi — a taki był olbrzymi, że zakrył sobą twarz i połowę postaci niosącego. Przebył on już próg i znaczną część salonu, a obecni nie widzieli nic jeszcze prócz postępujących nóg, kwiatów, i obejmujących je rękawiczek koloru rose tendre. Zjawisko zwolna posuwało się ku Reginie i gdy stanęło przed nią, obecni poza gęstą zasłoną szparagowych, sterczących wysoko gałęzi — ujrzeli rzewnie uśmiechniętego, bladego i długowłosego Janusza.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.