mnego marmuru; kształty mu daje takie jakiemi niegdyś lubowało się dłuto Fidjasza. Zamiast krwi, leje w żyły mętną i letnią wodę, na miejscu serca umieszcza krzemień, z którego wydobyte iskry zapalają otaczające żywioły, a który sam nie rozgorzeje nigdy. Tak utworzony człowiek z piękną postacią, z kamieniem zamiast serca, z wodą w żyłach zamiast krwi — idzie w świat z jedyną myślą — o sobie, z jedyną miłością — dla siebie. Życie dla niego, to ciągłe arytmetyczne i matematyczne ćwiczenia. Z kredką w jednej ręce, z cyrklem i szalą w drugiej, sprowadza wszelkie ideje do summy rocznego dochodu; uczucia mierzy na cale — wrażenia waży na łuty. Wszystko mu się udaje, bo wszystko naprzód obliczył — nigdy nie upadnie bo idzie równo, prosto, jednostajnie, niezmiennie patrząc na ziemię — strzegąc wzroku, aby nie zboczył z linji i nie dojrzał gdzieś tam na widnokręgu jakiej gwiazdki, mrzonki. Nic nie kocha, więc nigdy nie cierpi; nigdy nie cierpi, więc sobie nie łamie serca, nie zatruwa myśli. Wiecznie spokojny, zdrowy, rad z siebie i swoich cyfr — rad że mu oczy błyszczą, policzki się rumienią, apetyt i sen nie odbiega — dumnie patrzy na tych którzy kaleczą się w krwawych walkach, upadają wśród zapasów życia ze śmiercią, i łamią się wśród burz namiętności. Więc w dumie swojej mówi: „Patrzcie! wszystko mi się wiedzie — zdobyłem dobrobyt, chwałę, znaczenie, nigdym nie upadł — nigdym nie dał się
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.