— Niemiec jak bez powietrza nie może żyć bez spekulacji, szepnął Klemens do Karola.
— Pieniądze, to rzecz jałowa bez myśli i pracy, więc bez głów i rąk — a dodałbym, i bez serc — choć świat tego ostatniego czynnika nie lubi dopuszczać do pomocy głowie i rękom — mówił pan Stefan.
— Godzę się na zdanie szanownego naszego kolegi, zawołał powstając pan Michał — i chwytam tę sposobność aby oddać hołd zacności pojęć, prawości charakteru, niestrudzonej pracy, wyższości pomysłów, w osobie szanownego naszego kolegi i przewodnika. A podnosząc kieliszek w górę zawołał: Zdrowie pana Stefana Rawickiego, najlepszego kolegi, ozdoby i chwały naszego... jakby to jaki arystokrata powiedział: rzemiosła.
Pan Stefan powstał dziękując i oddając serdeczne uściśnienia ręki; a gdy wszyscy do miejsc swych wrócili i usiedli, w te odezwał się słowa.
— Panowie! Jeśli mam choć cząstkę przymiotów które we mnie kochany nasz kolega wmawia, to nie mogę się do nich przyznawać — tem mniej chlubić się niemi. Pan Michał mówił o koleżeństwie; alboż trudno być dobrym kolegą dla takich jak wy panowie współpracowników, dla takiego jak on współpodróżnego w jednym zawodzie, po dość długiej drodze życia? A pięknato droga którą nam zawód nasz inżynierski przedstawia. Rzemiosło — mówią arystokraci! Niech sobie będzie i rzemiosło — ale to
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/243
Ta strona została uwierzytelniona.