z jakiej ku mnie niechęci, ale z wrodzonego chłodu usposobienia.
Rodzice moi zostawili znaczny majątek — nie szczędzono więc kosztów, aby mię jak najstaranniej wychować. Ale nic zastąpić nie może gorącej i troskliwej rodzicielskiej miłości, która pierwsze chwile dziecięcego istnienia oblewa niewysłowionym urokiem, i na życiu już całem niestarte pozostawia ślady.
Miałam brata o lat kilka starszego od siebie; ale on uczył się poza domem, potem podróżował długo, a ja wzrastałam samotna śród grona poważnych mentorek.
Otaczająca mię od kolebki piękność i miękkość, a także brak towarzystwa rówieśników, i zwyczajnie przez inne dzieci otrzymywanej rodzicielskiej pieszczoty — zwolna wyrabiały we mnie dwie cechy charakteru: skłonność do marzeń, i skrytą, zamkniętą w sobie, chorobliwą prawie uczuciowość.
Pamiętam jak nieraz w piękny dzień letni, wymknąwszy się z szerokich alei ogrodu w cienisty las dębowy, siadałam pod drzewem i zakrywszy twarz rękami, słuchałam szumu liści. Szum ten kołysał mię jakoś dziwnie; nie myślałam wówczas o niczem, ale machinalnie ścigałam uchem zwroty leśnej mowy.
To znowu, gdy wieczorem zaświeciły gwiazdy, siadałam nad brzegiem rzeczki i zatapiałam wzrok w
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/259
Ta strona została uwierzytelniona.