Mimo jednak tych chwil rozmarzenia i tęsknoty, dziecinne lata moje płynęły spokojne i swobodne. Zwyczajnie bywałam wesoła i łagodna — tylko otaczająca mię atmosfera chłodu, wyrabiała w mojej duszy coraz silniejsze pragnienie ukochania, i coraz bardziej zamkniętą w sobie skrytość — a brak towarzystwa rówieśników i ciągła nad naukami praca, samej wesołości i zabawom moim nadawały pewną niezwykłą u dzieci powagę.
Tak biegły szybko lata. Aż pewnego dnia włożono mi długą suknię, upleciono moje włosy w misterne warkocze i zwoje, i powiedziano mi, że jestem dorosłą panną.
Dorosła panna! uroczy wyraz dla kobiety wychodzącej z pieluch dziecięctwa! W długiej sukni, w sztucznie utrefionych włosach na głowie, a w głowie z mnóstwem rojeń różanych — dziecko tylko co przyobleczone w godność człowieczą, wzlatuje nad światem niby motyl z obsłon gąsiennicznych uwolniony. Poza niem już, nudna niewola systematycznych nauk; poza niem, pedanckie twarze nauczycielek i wszelkie gramatyki, arytmetyki i geografje! Przed niem życie ze wszystkiemi urokami swojemi, z gwarem, blaskiem, weselem i miłością! Szczególniej z miłością! I któraż dorosła panna nie marzy o niej od chwili, jak passowana zostanie na tę błogosławioną godność? Czasem nawet jeszcze i przed przywdzianiem długiej sukienki surduszko bije mocno, gdy oczy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/261
Ta strona została uwierzytelniona.