tylko namiętnością ślepą, bezmyślną! Co ukochałam w nim? tylko piękne formy! A dziś kiedy ocknęła się moja dusza, kiedy wszystkie władze mojej istoty rozwinęły się w całej potędze i sile, byłam związaną na zawsze — a szczęściu takiemu jakie jedynie zadowolić mogło istotę myślącą, miałam powiedzieć: nigdy!..... Nigdy! o straszny wyraz!
Więc nigdy z nikim nie miałam podzielić tych myśli, które coraz świeższe i bogatsze napływały mi do głowy? Więc nigdy na nikogo nie miałam przelać skarbów ukochania i słodyczy, które czułam w sercu? Więc nigdy z rozumnym i ukochanym towarzyszem nie będę do jednych celów dążyła — nigdy u mego łona nie uśmiechnie się dziecię? Tak, byłam pewna, że nie będę matką; czułam przekleństwo losu ciążące nad związkiem moim z Alfredem!.. A obok mnie — tuż u stóp mojego pałacu żyje kobieta, szczęśliwa żona i matka. Z głębi wspaniałych moich ogrodów i ze szczytu pałacowej wieży, codzień patrzyć będę na biały dworek tych rozumnych i kochających się ludzi; życie moje stanie się jednem pasmem Tantalowych pragnień i męczarni — a patrząc na martwą i wpółśpiącą twarz Alfreda, po tysiąc razy codziennie powtarzać sobie będę: nigdy!..
Rozpacz mię zdjęła. Pochyliłam się na mojej Strzale, jedną ręką objęłam jej szyję, jakby wiernej przyjaciołki i puszczając cugle, oddałam się na jej wolę.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/331
Ta strona została uwierzytelniona.