tości czem jest kobieta, gdy idzie wzniosłą a prostą drogą miłości i pracy — i zapłakałam gorzkim, wewnętrznym płaczem nad tem, że dla mnie takie życie i taka droga zamknięta.
I teraz gdy patrzę w owe minione chwile żalu i boleści — w obec własnego sumienia poświadczyć mogą tę prawdę: iż mniej bolałam nad tem że nie byłam szczęśliwą, jak nad tem, że według sił moich nie stanę się użyteczną; więcej pragnęłam dać komuś szczęście, niż je zdobyć dla siebie.
Wiedziałam, że gdybym najgoręcej nawet kochała Alfreda, miłość moja nie byłaby mu szczęściem ale tylko jedną więcej potrawą przy smacznej zastawie życia — jedną więcej zabawką do rozpędzenia nudy próżniactwa. Garderobiana moja, gdyby miała twarz bardzo piękną, i gdyby w towarzystwie równie jak ja znaleźć się potrafiła, mogłaby w życiu jego równą mojej odegrać rolę.
Dziś, kiedy tonę myślą w tych bolesnych wspomnieniach, trudno mi porachować ciężkie chwile jakiem wówczas przebyła, i utworzyć sobie jasny obraz, jak stopniami i coraz wyżej podnosił się duch mój a razem wzmagała się żałość.
Było to coś jakby przypływ morza: zrazu spokojny i powolny, potem coraz gwałtowniejszy i prędszy — aż wreszcie wściekłemi falami rzucający się o skały i mętną, szumiącą pianą pokrywający przestrzenie.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/346
Ta strona została uwierzytelniona.