wstrząsnął włosami, tak aby mu na czoło opadły i dodał.
— Jednak z tem wszystkiem można być nieszczęśliwym.
— Doprawdy? pan się czujesz nieszczęśliwym! z lekką ironią w głosie rzekła Regina, nie podnosząc oczu od roboty.
— O! tak pani, zniżonym i nieco drżącym głosem mówił hrabia, rękę z brylantem przesuwając po czole — tak, jestem nieszczęśliwym..... od niedawna..... Wprzódy swobodny byłem i spokojny.... ach!....
I głębokie o czterech spadach westchnienie podniosło haftowany batyst jego żabotu.
— O, mój Boże! — z większą jeszcze ironją rzekła Regina patrząc ciągle na kanwę.
Hrabiemu zdało się iż było to westchnienie współczucia; uradował się wewnętrznie, i był pewny wygranej. Niecierpliwiło go tylko to, że pani Różyńska nie patrzyła na niego, nie widziała zatem efektu jaki sprawiały jego romantycznie opadające na czoło włosy.
— To mądra kobieta, pomyślał — trzeba zacząć górnie!
I mówił znowu.
— My pani na tej biednej ziemi, to jak wędrowcy, jak łodzie... kiedy słońce świeci to pogoda.. ale kiedy zajdzie to ciemno...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/388
Ta strona została uwierzytelniona.