— Cóż takiego? qu’y a-t-il donc? ozwały się zewsząd głosy.
— Pani Różyńska — mówił z ironją hrabia, vous savez — ta pani Różyńska... cette grande dame qui se donnait des airs d‘une princesse... Ta pani Różyńska...
— Eh bien! cóż dalej? dręczysz nas hrabio — ozwały się chórem panie.
Eh bien, ta pani wychodzi... mais c‘est une chose inouie... wychodzi za tego... tego... tego inżyniera...
— Za Rawickiego? zawołała hrabina.
— A tak... za tego rzemieślnika.
— Ah! ah! voila! czy podobna? impossible! — chórem się odezwały wykrzykniki we wszystkich stronach salonu.
Pan Wiewiórski, który właśnie w chwili wejścia hrabiego brał kapelusz aby się udać do Reginy, skamieniał i stał obok klatki z papugą jak posąg, ustrojony w bonżurkę i amarantowy krawat.
— Le beau comte Auguste musiał dostać grochowy wianeczek, szepnęła pani Klementyna sąsiadce, inaczej nie byłby tak wzruszonym.
— Comtesse! wołała pani Konstancja, votre flacon des sels! pan Kwiliński mdleje!
I w istocie poetyczny młodzieniec był blady jak ściana; drżał cały, a pełne łez jego oczy i twarz
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/393
Ta strona została uwierzytelniona.