Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

Z twarzą rozgorzałą Flaminus pilnie powierzchnię sarkofagu dokoła ogląda.
— Jest i tu napis! — wola. — Pochodnie przybliżyć! Światła! Światła!
Wysokie łoże śmiertelne staje w pożarze blasków, a pałające oczy skrybów, lektorów i ich pana toną w wijących się pośród rzeźb napisach, aż z piersi wszystkich szept wychodzi ciężki, jak westchnienie.
— Pismo i język — nieznane!
Flaminus porwał się, burza uczuć rumieńce do czoła mu rzuciła.
— Imię męża tego! dziesięć tysięcy sestercji i łaska moja temu, kto imię to wyczyta!
Teraz blaski pochodni oblały ściany komnaty i ukazały na nich rzeczy przedziwne, wymowne.
Były to malowania, z których wyczytać można było jak żył, co posiadał, co miłował, czego używał ten, który teraz na szczycie sarkofagu garścią rozsypanego prochu leżał. Więc w miejscu jednem sztukmistrz przedstawił ptaki drogocenne i z wybornego smaku swego słynne, ryby z oddalonych rzek i mórz pochodzące, kosze owocami rzadkiemi, dzbany płynami rubinowemi, wazy kwiatami cudnemi napełnione. Gdzieindziej grajkowie kołom gibkich tancerek przygrywali, bogate wozy ścigały się na arenach, w niecierpliwem oczekiwaniu stały świecące od ozdób rumaki, przeciągały pochody wojenne i triumfalne, kwitły sady, złociły się pola i winnice, wypływały okręty na szerokie morza. Lecz niedość na tem.
Oprócz malowideł znajdowało się w tym przy-