Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

gdy Timofanes zdawał się triumfującym słońcem... Lecz, co widzę, o Panie? Czy mylą mię oczy, w twardej służbie życia wpółoślepłe? Zeusowe brwi twe zatrzepotały jako skrzydła krucze i na olimpijskiem czole położyły dwa znaki zadziwienia. Czemu tak dziwisz się, synu Magona Mędrca?
— Nie widziałem ja, o Archileu, w ojczyźnie swej, Kartaginie, miłowania takiego i gdy brwi moje kładą mi na czoło znaki zdziwienia, w piersi zrywa się śmiech z miłowania wielkiego, z miłowania takiego, jakiegom nie widział.
— Dlaczegóż nie śmiejesz się, o najszczęśliwszy z ludzi?
— Głaz ciężki legł mi na śmiechu i wyjść mu ze mnie nie daje...
— Ten głaz, o wodzu, to smutek...
— Czyliż smucą się potężni?
— Spójrz w siebie, najpotężniejszy! Czy nie uczuwasz, jakoby wiatr niósł powiewy od hyperborejskich lodów? Czy nie spostrzegasz, jako uciekają, w blade mary przemienione, dymy kadzidłowe. Lodem hyperborejskim, marami uformowanemi z dymu są potęga, sława, miód rozkoszy, połysk djamentu, czerwień purpury, gdy ogniem ich nie przepływa i słodyczą nie nasyca — wielkie kochanie.
Mago silnie zwarł dumne wargi, długo milczał, a potem rozkazał:
— Mów dalej!
— Koryntjanie, przewidując niedaleką wojnę, składają nowe pułki i dowództwo nad niemi oddają Ti-