— Głaz poświęcony Bogu Nieznanemu — milczy.
Długie milczenie, które nastąpiło potem, przerwał Nawarchos rozkazem:
— Mów dalej!
— Timofanes odtrącił brata, znowu głów wiele strącił z karków współobywateli, majętności ich zagrabił, ostatni szczęt sprawiedliwych praw Koryntu zniósł. Jak zwierzę, które wije się z bólu pod chłostą nielitościwej dłoni, pod biczem jego i pod piętami jego żołnierzy Korynt wił się i wył; cicho wył, bo za głośne szczeknięcie wszelka głowa rozdzielała się ze swym tułowiem. Natenczas przed Timoleonem otwarły się bramy pałacu tyrana, pilnie przed innymi strzeżone. Zbrojna straż, bez podejrzeń, przed oblicze wszechwładnego dopuściła brata-dobroczyńcę. Z dwoma przyjaciółmi przybył i znowu, kolana umiłowanego objąwszy, błagał... a w odpowiedź otrzymawszy śmiech szyderski człowieka, który z ziemi i nieba, ze sprawiedliwości i ojczyzny wesoło drwi sobie, do przyjaciół rzekł: »czyńcie!« i, twarz skrajem chlamidy zasłoniwszy, padł na ziemię cały w płaczu... A oni uczynili... Porywasz się, Panie! Siadasz na łożu! Z szeroko rozwartych oczu twych, z warg drgających, z piersi dyszącej wybucha pytanie, którego nie wymawia głos. Co uczynili? Przebili go mieczami swemi. Przebili go na rozkaz tego, który więcej nad miłowanego człowieka miłował ludzi...
Jak iskry drgające na wietrze, tak błyskają naokół płomyki egipskich lampek, lecz nie wtórzy im błyskanie oczu Magonowych, które spuszczone powieki okryły. Tylko na wielkiem czole Punity zmarszczki skłębione
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/036
Ta strona została uwierzytelniona.