to przezwyciężyła, odparła, wszystko w tym rodzaju wydaje się jej bladem, niedokrwistem, niegodnem westchnień. A przytem — ironja. Wznosić jedną choćby ścianę pałacu swego na podstawie, którą jak dym rozwiewają wiatry czasu, kaprysu, nudy, obrazy — jest to wystawiać na runięcie wszystkie ściany inne. Nie; niech już lepiej stoją, takie jak są, trochę chłodne, ale wyniosłe, ozdobne, spokojne, bezpieczne.
Ogółem biorąc, szczęście, którego używa, składa się z pierwiastków spokoju, bezpieczeństwa, zadowolenia miłości własnej i zadowolenia istniejących w jej naturze instynktów artystycznych. Możnaby powiedzieć, że jest ono, to szczęście, doskonałą sytością. Ciało, umysł, próżność, wyobraźnia jej są syte i, co wiele znaczy, są pewne, że jeśli tylko słońce nie spadnie na ziemię, albo trzęsienie ziemi wszystkiego, co jest na niej, do góry nogami nie przewróci, sytemi będą zawsze. I w tej to właśnie sytości leży tajemnica zadziwiającej na wiek jej świeżości cery, kształtności kibici, czarności włosów, czerwoności ust. Ludzie, na jakikolwiek sposób i z którejkolwiek strony istoty swojej głodni, szybko kurczą się, żółkną, więdną. Ona, w porze przekwitu, w pełni kwitnie.
A jeżeli kiedykolwiek, zrzadka, dostrzeże na różowej wstędze życia szarą pylinkę nudy, lub w sobie uczuje jakąś kroplę drobną, drżącą i palącą — ma przeciw tym gościom nieproszonym sposoby rozmaite, liczne, wśród których miejsce ważne zajmuje muzyka. Muzyka, stanowiąc przednią ozdobę jej osoby, będąc czemś nakształt broszy brylantowej w ogólnym jej stroju, wzbogaca o jeden kwiat więcej bukiet jej artystycznych zadowoleń
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/094
Ta strona została uwierzytelniona.