ciał. Nad ból, nad lęk silniejsza bywa nić pociągu tajemnicza.
Już w leciuchnej kurzawie wodnej drobiną błękitną migoce, już obleciały go skierki złote i drobne skrzydła walczą...
Walka skrzydlatej drobiny błękitu z ogromami przelewających się kryształów i alabastrów cichego mieszkańca pól i ogrodów z odmętem, szałem, wrzaskiem wodospadu.
I stało się, że przed oczyma widzów ta małość zasłoniła tę ogromność. Ścigały ją oczy...
Przebył mgławicę złotą, zleciał na tęcze, w czaszy śnieżystego kwiatu migocącą — zniknął.
Nadaremnie szukały go oczy. Może w męczarni skrzydełek roztarganych żył i walczył jeszcze w toniach alabastrowej wieżycy? Może ze śnieżystego kwiatu wylały go piany wzburzone i razem z tęczą, na której był osiadł, w otchłań huczących nurtów runął?
Nie było go nigdzie.
Wodospad zaś piętrzył kryształy na alabastry, alabastry na kryształy i grzmiał, szumiał, płakał, szalał nieśmiertelną męką rzeczy, które pędem piorunowym w unicestwienie lecą i, w każdem mgnieniu unicestwiane, odnawiają się z każdem mgnieniem, wiecznie inne, wiecznie takie same...
......O duszo z niebieskich otchłani błękitnych zlatująca pomiędzy ziemskie wrzawy, pościgi, piany wzburzone i tęcze znikome!
O dolo, któraś zerwała się z nad traw spokojnych, z cienistych, kwiecistych ogrodów, aby lecieć ku niebo-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/208
Ta strona została uwierzytelniona.