Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

o przemienianiu się w gazy i sole; słuchać o tem nawet nie chcę! Zróbcie mi z gazów i soli talent i dobroć, a uwierzę, że one zamienić się mogą w to, z czego są zrobione... Sąsiadka moja patrzy na mnie zrazu ze zdziwieniem, a potem jej kratery zaczynają wyrzucać płomienie coraz ognistsze. Zadziwiło ją, ale zarazem i zajęło moje nagłe zamilknięcie i zesmutnienie. Później słyszałem nieraz od kobiet, że kiedy pośród rozmowy najbardziej ożywionej nagle milknę i zamyślam się z powiekami spuszczonemi pod brwią ściągniętą i z rysami znieruchomiałemi, wyglądam tak, jakbym tylko na miejscu pozostawiał swoją formę a sam odchodził w jakiś świat inny. Miały słuszność, odchodziłem w świat zupełnie inny, ale nigdy żadnej z nich nie prowadziłem za sobą, bo przelękłyby się okrutnie tego świata, te kolibry i wiewióreczki. Dla nich jednak miałem podobno najwięcej uroku wtedy właśnie, kiedy czyniłem te tajemnicze wyprawy. Było to uczucie podobne do trwożliwego i namiętnego pociągu dziecka ku ciemnemu pokojowi, w którym strach siedzi. I strach i ciekawość zdejmuje, ale ciekawość jest silniejszą; idą na palcach, drżą, odbiegają, wracają, zaglądają przez szczelinkę, a serce bije mocno. Nie rozumie się wcale co to takiego: upiór, ale pragnie się go zobaczyć. Nic nie wiedziały o innym świecie, do którego odchodziłem, ale czuły, że jest tam, w tym zamkniętym dla nich pokoju jakiś upiór i serca im mocno biły.
Nazajutrz byłem z wizytą u Walerji, a potem, ja i ona pracowaliśmy wspólnie około urządzania tego koncertu na biedne matki czy dzieci. Całe miasto mówiło