wkrótce, że jesteśmy zakochani w sobie do szaleństwa i było to prawdą, lecz trwało niedługo. To porcelanowe naczynie zawierało w sobie trunek gminny. Sposób kochania się z Henryką nazwałem był przed sobą: deklamacją; temu nadałem imię: krzyk. Tam wiecznie wyjeżdżały na stół ideały; tu pocałunki i uściski urozmaicały się tylko przez sceny zazdrości i spazmy. W jednym wypadku hypertrofja mózgu, w drugim zmysłów. Pierwszy sprawiał złudzenie dłuższe, aż do pierwszego eksperymentu trwające; drugi nie łudził wcale i był cały jednym eksperymentem, który wkrótce obrzydnąć musiał dla samej swojej pospolitości. Bo naprawdę, jeżeli to jest miłością, mogę ją znaleźć, podnieść, rzucić, znowu podnieść, na każdym ciemnym skręcie ulicy i życia, bez całego tego zachodu i aparatu. Bo przedpokój z lokajami, którzy biegną anonsować gościa, salony, ukłony, wysoka estetyka i delikatność otoczenia, ubrania, rozmów, wstępów i zakończeń, to zachód i aparat. W gruncie rzeczy wiem odrazu o co chodzi, a jeżeli ona robi sobie jakiekolwiek złudzenia pod tym względem, to tylko dzięki krepie, którą przed własnemi jej oczyma narzuca na nią para frazesów, wstawionych w jej mózg i w moją mowę. Moja istota wewnętrzna: wszystko, co istnieje we mnie po za uczuciem dla niej, wcale jej nie interesuje; ja ze swej strony wiem, że w niej niema żadnej wewnętrznej istoty. Dlatego, ilekroć pozostajemy z sobą dłużej nad czas potrzebny do wybuchnięcia i ostygnięcia — poziewamy, a choć czynimy to oboje, ona składa winę tylko na moją obojętność i robi scenę, śród której wygląda prześlicznie i która dlatego właśnie i tylko sprowadza
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/283
Ta strona została uwierzytelniona.