Ta strona została uwierzytelniona.
O parę godzin drogi od jednego z większych miast prowincyonalnych, przed obszernym dworcem kolei żelaznéj stał na platformie różnolity tłum ludzi i przypatrywał się stojącemu pociągowi z długim szeregiem wagonów i buchającéj dymem lokomotywie. Widok to był powszedni, zwyczajny, niemniéj jednak zajmujący i elektryzujący ludność prowincyonalną, spragnioną jakiejkolwiak[1] rozrywki i wrażenia.
W długim, gołemi ławkami opatrzonym wagonie trzeciéj klassy siedziało ze dwadzieścia osób, przedstawiając wielką rozmaitość ubiorów i fizyonomii. Byli tam Izraelici z długiemi brodami i chałatami, znudzeni długą podróżą i nawpół śpiący, kobiéty w koloro-
- ↑ Błąd w druku; powinno być – jakiejkolwiek.