Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pajęczyna.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

ło i zatrzymał spojrzenie na zamyślonéj kobiécie i dwóch wykwintnie ubranych panach, w téjże chwili uśmiechnął się, smagła twarz jego zapromieniała młodzieńczą swobodą, a z za warg koralowych, ciemnym osienionych[1] wąsikiem, błysnęły dwa rzędy białych jak śniég zębów. Wydawał się być wtedy wcieleniem młodości świeżéj, nietkniętéj, pełnéj barw i słonecznych połysków.
Dwaj panowie zwrócili na niego spojrzenia wtedy jeszcze gdy był na stopniach wagonu. Szpakowaty patrząc nań uśmiechał się dobrodusznie, towarzysz jego wydobywał z kieszeni paltota kosztowną cygarnicę z kości słoniowéj, srebrem inkrustowaną.

Młody człowiek powściągnął uśmiech zadowolenia, jakiego może doświadczył na widok osób, których powierzchowność zdawała się obiecywać miłe towarzystwo i z wielką przyzwoitością, a nawet skromnością ruchów, zbliżył się i umieścił w pobliżu dwóch panów. Nie zaczynał jednak rozmowy, lubo wiadomém było, że miał wielką do tego ochotę, wydobył z torebki książkę, ale jéj nie otworzył, a tylko spoglądał na tytuł i od czasu do czasu przelotne na swych sąsiadów rzucał wejrzenia. Może nieśmiałość powstrzymywała go w rozpoczęciu rozmowy, może téż chiał[2] przyjrzéć się wprzódy czy warto i należy ją rozpoczynać. Uwagi jednak jakie czy-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Najprawdopodobniej winno być ocienionych.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – chciał.