szy w grach, najserdeczniejszy w przyjaźni! takim był twój ojciec młodzieńcze w szkołach, a i potém w téj wielkiéj szkole, która śię światem nazywa, takim był! Wiem o tém, że takim był w téj wielkiéj szkole, która się światem nazywa, boć wiele o nim słyszałem! naśladuj twego ojca młodzieńcze, naśladuj twego ojca! to ozdoba obywatelstwa naszego, podpora chwiejącéj się społeczności, wzór dla młodego pokolenia! naśladuj twego ojca młodzieńcze!
Tym razem oczy szanownego weterana zaszły dwiema grubemi łzami, które otarł nieznacznie pulchną dłonią, niby wstydząc się swego rozczulenia.
Młody mężczyzna słuchając pochwał, jakie oddawano jego ojcu, promieniał całą radością i dumą; serdecznym ruchem wyciągnął rękę do szpakowatego pana i wymówił, że bardzo by rad wiedziéć nazwisko dawnego przyjaciela swego ojca. Weteran otworzył mu swe ramiona, powiedział swoję imię i nazwisko, imię swego ojca i imię i nazwisko swéj matki, a bodaj jeszcze i babki i macierzystego dziada, a wymawiając te wszystkie imiona i nazwiska, oczywiście wycałował młodzieńca w oba policzki okryte puchem świeżéj młodości.
— Ale cóż u Boga! zawołał po skończonéj akkoladzie, cóż u Boga porabiasz w M? toż
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pajęczyna.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.