Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pajęczyna.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

— Żal duszę oczyści, zacne czyny wstyd zmyją z czoła, szepnął znowu głos łagodny pomiędzy brzóz zielenią. Młody mężczyzna podniósł nieco głowę i znowu echowym tonem powtórzył posłyszane wyrazy.
— Życie długie, świat szeroki, szeptały mu nad głową niewidzialne usta, ile godzin w życiu tyle sposobów zadośćuczynienia, ile ziarn piasku w téj drogiéj ziemi naszéj, tyle głosów upominających się o duszę twoją. Weź garść téj ziemi świętéj i do ust ją przyciśnij, woń jéj uzdrowi chorą pierś twoją...
— Weź garść téj ziemi świętéj! echowo powtórzył młodzieniec, ale w głosie jego więcéj już było życia i powracającéj przytomnéj myśli. Pochylił się, zerwał pęk traw wysokich rosnących w koło stóp jego i wonne, rosą zwilżone ziela przycisnął do ust i czoła.
Niewidzialne usta szeptały znowu:
— Ten wielki i mocny jest, kto z upadku dźwignąć się potrafi, bez rozpaczy postawi przed oczami swemi grzech swojéj duszy, schłoszcze go i odpędzi od siebie myślą rozumną. Powstań, bądź mężny! spojrzyj w swą przyszłość i potocz wzrokiem do koła — daleko. W przyszłości szukaj mocy i powstania, tam daleko, wszędzie, kędy tylko rozciąga się niebo twe rodzinne, idź i pełń zadosyć uczynienie za szału godziny, myśl, kochaj, czyń...