Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

mknęłam oczy i straciłam pamięć rzeczy, które mię otaczały. Splątane myśli roiły się po méj głowie, jak szybko mknące motyle; nie było w nich ciągu ni ładu, a fala marzeń niosła mię coraz prędzéj w przestrzeń szeroką, promienistą, wonną, pod stopy borów ciemnych, między zielone góry, strumieniami przerżnięte, śród których wiedziałam, że stał piękny dom mojéj matki.
I w jéj objęcia naprzód rzuciły mię marzenia moje; zobaczyłam oczy mojéj matki utkwione we mnie, a z czułością i pocałunek jéj na mém czole poczułam. Aliści trwało to tylko sekundę; fala, unosząca mię, poruszyła się i wraz ze mną zawisła nad jakiémś nieznaném mi, a czarującém miejscem.
Żaden monarcha tego świata nie posiada, żaden bajarz wschodni nie wyśnił w swych mytach takiego pałacu, takiego zamczyska zaczarowanéj piękności, jakiego obraz nosi w swéj głowie każda dorastająca pensyonarka. Ten pałac, to zamczysko, zbudowane z kryształu, tęcz i brylantów, to świat, w który ma ona wstąpić. Wszystko jest w tym świecie: piękna suknia, złote cacka, ludzkie pochwały i oklaski, sala balowa, trwożny obraz miłości, uboga chatka z mieszkańcami, wzywającymi litości młodego serca, niewyraźne przeczucia cierpień życiowych, niby szare plamki na tle jaskrawém.
Fala, która mię unosiła z tych przeróżnych części