Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

twéj matki, to, lepiéj może niż kto inny znając jéj dobre i zarazem nieszczęśliwe serce, nieraz z przywiązania do niéj gorzkiemi zalewałam się łzami. Ztąd-to doszłam do przekonania, że źle jest, jeśli kobieta przygotowuje się do przyszłości, która ją czeka, myślami o balach, i wolała-bym, abyś ty, Wacławo, w przeddzień wyjścia twego w świat, o czém inném myślała.
Jakie mają być myśli, któremi pragnęła-bym, abyś była zajęta, nie potrafię ci dokładnie powiedziéć, ale radzę ci, abyś otworzyła list, któryś wczoraj otrzymała od ojca twego i raz jeszcze przeczytała go z uwagą.
Słowa te, wymawiane przez piastunkę moję łagodnie i z oddźwiękiem smutku w głosie, silne na mnie wywarły wrażenie. Rojenia wesołe pierzchnęły daleko, a gdym podniosła zamyśloną głowę, piastunki mojéj nie było już przy mnie.
Sięgnęłam do kieszonki szlafroczka i wydobyłam z niéj dwa listy: jeden był od matki mojéj, drugi od ojca.

III.

Mimowoli prawie po raz dziesiąty już może przebiegłam oczyma list matki. Zawierał on następne słowa:
„Przedmioty do stroju potrzebne, które ci posyłam, są przeznaczone dla tymczasowego twego użytku; po przybyciu do domu, znajdziesz daleko więcéj po-