równo, w tak różny sposób objawiało miłość swoję i tak odmienne drogi pragnęło gotować przede mną? Dla czego wreszcie ja, co posiadałam i ojca, i matkę, miałam przy jednym i przy drugiéj przebywać tylko z kolei, po roku, wedle umowy, jaką oni między sobą zawarli, aby dzielić się moją obecnością, chociaż sercem mojém podzielić się nie mogli, bo ono zarówno do nich obojga należało?
Czemuż, gdy wejdę w świat mojéj matki, będę zmuszoną oddalić się od świata mego ojca, a może i całkiem utracić go z oczu? A jeśli przestrogi i pojęcia ojcowskie głęboko w sercu wyryję i wedle nich kierować mém życiem zechcę, toć już usunę od siebie czarę z napojem blasku i wesela, podawaną mi przez kochającą matki méj rękę?
Smutek zaciężył mi na sercu, opuściłam głowę w zadumie, a wywołane wspomnieniami o rodzicach stanęły mi przed pamięcią dziecięce lata moje.
Piérwszym widokiem, który uderzył oczy moje, budzące się do pojęcia zewnętrznego świata, były pełne ludzi i turkotu ulice wielkiego miasta. Urodziłam się w ludnym i wspaniałym grodzie, w obszerném mieszkaniu moich rodziców, którego okna wychodziły na jednę z pryncypalnych grodu tego ulic.
Matkę moję pamiętam bardzo piękną. Miała