Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

twarz białą przy kruczych włosach i wyniosłą, pełną dumy, postawę. Na wysokiém czole mego ojca leżała także duma i pewna surowość, którą jednak łagodził wyraz ust, pełnych dobroci.
Byli więc oboje młodzi i piękni, mieli we mnie jedyne dziecię, które kochali bardzo, a jednak ciemna jakaś chmura wisiała nad domem naszym, nie usunięta nawet gwarem gości, nieustannie zapełniających mieszkanie. Owszem, zdawało się, że właśnie z łona gwaru tych ustawicznych zabaw chmura wypływała.
Ojciec mój ukazywał się w salonach rzadko, a gdy wracał do swego gabinetu, wydawał się smutnym i zmęczonym; matka sama jedna najczęściéj przyjmowała gości, a gdy się rozeszli, widywałam ją często płaczącą. Niepamiętam, abym widziała kiedy rodziców moich długo rozmawiających z sobą. Pokoje ich nawet położone były na dwóch odległych od siebie końcach mieszkania, a ja, przebiegając często z jednych do drugich, zdawałam się być jedyną łączącą je nicią. Pamiętam, że, szybko biegnąc z pokojów matki do pokojów ojca, gniewałam się na długi szereg salonów, które przebywać musiałam, myśląc, że one-to dzielą rodziców moich tak, iż ich nigdy razem widziéć nie mogę. W dziecięcéj naiwności zastanawiałam się nad tém, dla czego ludzie budują sobie tak rozległe mieszkania, aby ci, co je zamieszkują, wiecznie rozdzieleni żyć musieli, i z dziecięcym gnie-