den Bóg, królujący nad gwiazdami — czyniłam w końcu uwagę. Binia odpowiadała:
— To téż człowiek, który, jak twój ojciec, zamyka się codziennie w cichym gabinecie i noce długie przepędza z książkami i myślami swemi, uczy się Boga rozumiéć.
Dziecięcy umysł mój uginał się pod wielkością orzeczenia Bini, a postać ojca przybierała w moich oczach olbrzymie rozmiary. Wyobrażałam go sobie siedzącym na tronie, który Binia nazywała katedrą, pośród mnóztwa ludzi, co słuchali jego mowy; albo w ciszy gabinetu swego uczącego się rozumiéć Boga, królującego nad gwiazdami.
Do gabinetu tego zbliżałam się często z przyśpieszoném biciem serca, uchylałam drzwi cichutko i wsuwałam się na palcach do pokoju, który miał dla mnie coś uroczystego.
Tam, pomiędzy ścianami, od góry do dołu zastawionemi mnóztwem książek, stało obszerne biuro, a na niém piętrzyły się rękopisma, rozkładały się karty geograficzne, stały globusy i różne niezrozumiałe dla mnie przyrządy, a o których wiem teraz, że były mikroskopami, retortami i t. p. naukowemi narzędziami.
Ojciec mój nie spostrzegał czasem mego wejścia, zajęty książką lub pisaniem. Wtedy wdrapywałam się na fotel, stojący w kącie pokoju, i przyglądałam się ciekawie otaczającym mię przedmiotom; raz usnęłam,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/029
Ta strona została uwierzytelniona.