Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

własnego serca i za drzwiami budoaru szmer jakiś, niby ciężkie oddychanie dwojga piersi.
— Wybieraj! — ozwał się nakoniec stanowczy głos mego ojca. — Znowu było milczenie, które zdawało się bardzo długiém.
— Wybieram piérwsze! — odpowiedziała w końcu matka moja, mocno zmienionym głosem.
Posłyszałam ciężkie westchnienie mego ojca.
— Stanowczo? — zapytał po chwili.
— Stanowczo — odpowiedziała matka.
Kroki mego ojca zwróciły się ku drzwiom od salonów. Posłyszałam jednak, że zatrzymał się przy drzwiach.
— Matyldo! — wyrzekł — namyśl się!
Nie było odpowiedzi.
— Gdybyś wybrała drugie, gdybyś chciała ze swojéj na moję wejść drogę, przebaczył-bym ci wszystko — przejmująco, łagodnie a smutno, zabrzmiał głos mego ojca.
— Przebaczenia nie potrzebuję; drogi nasze na zawsze rozchodzą się odtąd! — zawołała moja matka.
— Na zawsze! — powtórzył ojciec — wielkie wyrzekłaś słowa i obyś tego nigdy nie żałowała!
Otworzyły się potém i zamknęły z cicha drzwi od salonów. Ojciec mój wyszedł z budoaru.
Anim dokładnie słyszała rozmowę rodziców moich, anim znaczenia jéj zrozumiéć w zupełności nie mogła, a jednak przejęła mię całą trwoga nieopowiedzia-