Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.

na, ściśnięte serce uderzało w piersi coraz mocniéj, w uszach brzmiały nieustannie ostatnie słowa mego ojca: „obyś tego nigdy nie żałowała”.
Zdaje mi się, że miejsca, w których odgrywają się dramata serc ludzkich, są tak nawskróś przeniknięte tragicznych uczuć atmosferą, że ogarnia ona znajdujące się w nich te nawet istoty, które i wyobrażenia nie mają, czém jest dramat.
Mnie owiała całą tajemnicza atmosfera, płynąca z niepojętéj dla mnie rozmowy rodziców moich, w małéj główce mojéj działy się dziwne rzeczy. Dziś jestem pewna, że w chwili owéj miałam uroczyste acz nieme objawienie, krążącego koło mnie i wiszącego nad domem naszym, nieszczęścia.
Zerwałam się z posłania i, narzuciwszy szlafroczek, nagiemi stopy przybiegłam do drzwi budoaru i uchyliłam je pocichu. Nie śmiałam wejść; nie wiem, jaka trwoga powstrzymywała mię; przykucnęłam tylko na progu i przez szpary zajrzałam do wnętrza pokoju.
Na toalecie paliło się jeszcze kilkanaście świec w srebrnych kandelabrach. W głębi budoaru na nizkiéj sofie w pół leżała moja matka w balowém swém ubraniu, tylko włosy jéj, ze wszelkich pęt uwolnione, w bezładnych a obfitych pasmach opływały stan i nagie ramiona. Twarz miała mocno zrumienioną, oczy nieruchomo utkwione w ziemię, drżącemi rękoma rozrywała na drobne kawałki zdjęty z głowy wieniec, rzucając sobie pod stopy szczątki pięknego