— Ależ kuzynek tak się odmienił... — zaczęłam znowu rozmowę.
— A kuzynka wcale nie — przerwał Franuś — jak była, tak i jest prześliczną.
Musiałam zarumienić się po uszy, bo poczułam na twarzy straszne gorąco. Męczyłam w palcach moję nieszczęśliwą frendzlę i nie mogłam oczu podnieść na kuzynka, tak byłam zmieszana jego komplementem.
Gdy nareszcie wzrok podniosłam, zobaczyłam, że patrzył na mnie ciągle, a błękitne jego oczy były błękitniejsze niż wprzódy.
Podobałam się mu! — mignęła mi myśl przez głowę i piérwszy raz w życiu poczułam przyjemność, jaką myśl taka sprawia. Była ona tak żywą, że aż mi serce żywiéj uderzać zaczęło. W téj chwili weszła do pokoju moja matka i powiedziała, że ponieważ muszę być zmęczona podróżą, powinnam już udać się na spoczynek. Miałam wielką ochotę zostać jeszcze trochę z nią i z kuzynkiem i oświadczyłam, że nie czuję się wcale zmęczoną.
— Co mi tam prawisz — łagodnie odpowiedziała matka — wiem ja, że takie, jak ty, nowicyuszki w świecie, nigdy spać nie chcą. Pomimo to, zbyt długiego czuwania strzedz się należy, bo źle wpływa na piękność cery. Idź więc, idź i odpocznij po tak dalekiéj drodze!
Niechętnie powstałam, aby być matce posłuszną
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.