Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.

na łóżku. Wyraźnie, wyraźnie posłyszałam, jak ktoś obok mnie wymówił: „nie ufaj zbyt połyskom, dziecię moje, i nie oddawaj im całego serca twego!”
Obejrzałam się wokoło z instynktową trwogą i naturalnie nikogo nie zobaczyłam. Na stoliczku tylko przy łóżku leżał list mego ojca, który wyjęłam z kieszonki od sukni i tam położyłam. Oparłam twarz na ręku i zamyśliłam się. Wtedy na pamięć przyszedł mi ojciec mój. Dlaczego nie jest on tutaj z nami? myślałam. Wyobraziłam go sobie w krajach dalekich, cudzych, i łzę poczułam w oku.

V.

Piérwsze dwa tygodnie pobytu mego w domu matki przemknęły, jak sen, szybko i rozkosznie. Wszystko było dla mnie tak nowe, tak zajmujące; byłam zupełną panią mego czasu, moich sukien, moich śliczniuchnych pokoików i mego, posłusznego każdemu skinieniu, kuzynka. Bawił on u nas całe dwa tygodnie, z czego niezmiernie byłam zadowolona. Trudno-by było o zręczniejszego, grzeczniejszego i potulniejszego chłopaka. Codziennie z rana spotykał mię z bukietem hyacyntów i narcyzów, które zaczynały już kwitnąć w ogrodzie, i oddawał mi go na „dzieńdobry”. Po całych dniach przechadzaliśmy się po domu i ogrodzie.
Ja mu opowiadałam o pensyi i o towarzyszkach