Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

Zaczynałam domyślać się, o co idzie, ale jeszcze nie pojmowałam w zupełności słów matki.
— Chcę tu mówić o twojém postępowaniu z kuzynem Franusiem — mówiła daléj; — zanadto się z nim spoufaliłaś. Widziałam wczoraj przez okno, jak w ogrodzie dałaś mu narcyza. To nie dobrze. Młoda panna nie powinna nigdy postępować w ten sposób z młodym człowiekiem, który dla niéj partyi do maryażu stanowić nie może. Franuś dobry jest chłopak, to prawda, i sama go bardzo lubię, ale nie ma żadnego funduszu, a zatém odpowiedniéj pozycyi w świecie; nie może więc ani pomyśléć o ożenieniu się z panną posażną i tak, jak ty, starannie wychowaną. Ludzie, widząc między wami zbyt poufne stosunki, mogli-by jeszcze przypuścić, żeś się nim zajęła, a przez to odstręczyła-byś od siebie dobre partye, które ci się zdarzyć mogą.
Słuchałam mowy mojéj matki z wielkiém zdziwieniem i nieokreślonym jakimś bólem w sercu. Dziwiło mię twierdzenie, że Franuś ani pomyśléć nie może o ożenieniu się z panną posażną i dobrze wychowaną dlatego tylko, że jest ubogim. Wewnętrzny głos mówił mi, że było to niesprawiedliwém. Cóż on winien temu, że mu los nie dał bogactwa? A gdyby pokochał taką pannę, o jakiéj mówiła moja matka, czyżby się miał rozstać z nią i cierpiéć dlatego tylko, że nie posiadał funduszu? Przecież tyle razy czyta-