łam w powieściach, że ubodzy młodzi ludzie pracą zdobywali bogactwa i żenili się potém z temi, dla których uderzyły ich serca! Obok téj myśli przypomniałam sobie słowa Bini, że Franuś był próżniakiem i żył na łasce bogatych krewnych, a przypomnienie to właśnie zabolało mię. Zabolały mię jeszcze słowa matki o dobrych partyach, które-bym mogła odstręczyć od siebie zbyt poufałém obejściem się z kuzynkiem. Więc miałam zadawać kłam moim chęciom i poczuciom, zapierać się przyjaźni, jaką czułam dla dobrego kuzyna, dlatego tylko, aby nie zrazić kogoś tam do ożenienia się ze mną? Głęboko mię ta myśl upokorzyła. Czyliż mi tak koniecznie potrzebne te dobre partye? Dla czegoż kuzynek nie może się nazywać dobrą partyą? Czyliż tylko bogaty człowiek dobrą partyą nazwać się może?
Obudziłam się z zamyślenia i zwróciłam się do matki z pytaniem:
— Moja mamo, co właściwie nazywa się w świecie dobrą partyą?
Zdawała się zdziwioną tém zapytaniem, które nagle inny zwrot nadawało rozmowie.
— Dobrą partyą — odpowiedziała — nazywa się maryaż, który daje młodéj osobie stosowne do jéj urodzenia i wychowania stanowisko w świecie.
— A cóż to jest stanowisko w świecie? — ponowiłam pytanie.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/093
Ta strona została uwierzytelniona.