Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

w papiloty, a potém przypiekała rozpaloném żelazkiem, z czego tworzyły się długie i gęste jak las angielskie loki; to znowu urządzała z tyłu głowy tak misterne pukle, iż wydawały się wielką kokardą, z szerokiéj ułożoną wstęgi. Zajmowały mię te zmiany niezmiernie, z niezmąconą cierpliwością siadywałam całemi godzinami przed lustrem, ze sztywnie wyprostowaną głową, aby najlżejszém poruszeniem nie zepsuć lub nie utrudnić dzieła, które się nade mną dokonywało. Czasem nudziło mię to nieruchome siedzenie i natenczas patrzyłam w lustro, poddając dla rozrywki twarz moję najściślejszemu rozbiorowi. Niekiedy uśmiechałam się do mego obrazu w zwierciedle, bo za nim spostrzegałam błękitne oczy Franusia, które wyraźnie mówiły mi, że jestem ładna.
Późno po południu wychodziłam po skończonéj toalecie do salonów i przepędzałam parę godzin z moją matką na pogadankach, które toczyły się zawsze prawie około stroju, sąsiedztwa, którego jeszcze nie znałam, i różnych zwyczajów światowych. Następnie cały prawie dzień przepędzałam w ogrodzie, gdzie zaczynało być z wiosną bardzo pięknie.
Był to ogród starożytny i obszerny: dzielił się na dwie części, z których jednę przerzynały cieniste sklepione aleje; druga, w angielskim rodzaju, pełna była gajów, trawników, altanek, ścieżek krętych i sztucznych grot z mchu i kamieni. Zapoznałam się z ogrodnikiem Niemcem, który uszczęśliwiony był, że mógł