Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

— A panie stale zamieszkują na wsi? — odważyłam się zapytać.
— O tak — odpowiedziały obie razem i na tém się skończył dyalog drugi.
Matka moja rzuciła na mnie wymowne spojrzenie; zrozumiałam, że mówiło mi ono, abym była rozmowniejszą. Ale o czém tu mówić z osobami, które piérwszy raz w życiu widzę, a które siedzą na krzesłach, wyprostowane jak szpileczki, i oczy trzymają utkwione w falbankach swoich sukien?
— Jakże panie czas przepędzają? — ozwałam się w końcu.
— Niezupełnie dobrze — odpowiedziała panna Emilia.
— Doprawdy — zawołałam ze zdziwieniem — a mnie tak przyjemnie czas przechodzi!
— Nic dziwnego; pani dopiéro wróciłaś z pensyi i wszystko dla niéj jest nowością — odezwała się panna Zenona.
— Toby znaczyło — rzekłam z uśmiechem — że po pewnym upływie czasu, to, co dziś dla mnie miłém, stanie się nudném i niezajmującém?
— Niezawodnie — odparła Zenona — a prędko to nastąpi, bo mało pani znajdziesz tu rozmaitości. Chociaż zabawy bywają u nas bardzo częste, to jednak towarzystwo widujemy zawsze jednostajne.
— A więc — rzekłam rezolutnie po chwili na-