nemi rękoma — podjęła Emilia — i jak zbawienia czekamy gości, a gdy nie przyjadą, umieramy z nudów i same nie wiemy co robić z godzinami, które wloką się długie jak miesiące.
Przykre wrażenie czyniły na mnie te wyznania; czyżby i ze mną miało być z czasem tak samo? — pomyślałam.
— Mówiłaś pani przed chwilą — ozwała się Emilia — że, gdy się znudzisz, będziesz pracować. I ja myślałam już kilka razy o tém, żeby się wziąć do czego, toby może czas prędzéj przechodził. Ale kiedyż niéma do czego wziąć się. Gospodarstwem zajmuje się ochmistrzyni i panna apteczkowa; suknie szyją nam krawcy i modniarki; książek w całym domu innych niéma, prócz romansów francuzkich, których nam otwarcie czytać nie wolno. Do muzyki nie mamy obie najmniejszéj zdolności, a jednak gramy po parę godzin na dzień, aby tylko módz pokazać ludziom, że grać umiemy. I cóż tu robić? Wprawdzie nalewamy z kolei herbatę, wyszywamy na kanwie w krosienkach i haftujemy kołnierzyki; ale to wszystko niezajmujące i nie posiada nawet wyraźnego celu. Kołnierzyki naprzykład nosimy zawsze kupowane po sklepach, gdyż są ładniejsze, a te, które same haftujemy, walają się po szufladach. I co tu robić? proszę!
— A jakżebyś pani pracowała? — zagadnęła mię Zenona.
Zmieszałam się bardzo, bo pojęcia moje o pracy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.