Babka moja zwróciła się do mojéj matki i mówiła daléj:
— Powinnaś, Matyldo, przyzwyczajać Wacię do ręcznych robót; postaw w jéj pokoju krosienka z napiętą kanwą i każ pannie służącéj przerysować dla niéj z żurnalu deseń na kołnierzyk.
— Przyznam się kochanéj cioci — odpowiedziała moja matka z uśmiechem — że sama nigdy nie byłam amatorką robót ręcznych i nie widzę, na co-by one były tak konieczne.
— Jakto? — przerwała babka — to nadaje kontenans młodéj osobie, w czasie naprzykład wizyty jakiego młodego człowieka. Jakże z nim będzie rozmawiała, skoro nie znajdzie punktu oparcia dla swoich oczu?
Tak mię zdziwiły te słowa, że odważyłam się nieśmiało wymówić:
— Kochana babuniu, dla czegóż-by młoda osoba nie miała patrzéć na tego, z kim rozmawia?
Babka ze zdziwieniem spojrzała na mnie, a w téjże chwili kłębuszek bawełny z rąk jéj wypadł i potoczył się pod kanapę. Drobny ten wypadek odebrał mi możność posłyszenia odpowiedzi babki, bo Franuś poskoczył z niezmierną żywością i upadł na kolana przed kanapą, dla wydobycia ztamtąd kłębuszka.
Gdy kłębuszek został już wydobyty z pod kanapy, babka wzięła mikroskopijne szczypczyki, mikroskopij-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/129
Ta strona została uwierzytelniona.