stością. — Gdy my pójdziemy do ogrodu, natenczas i ty z nami pójdziesz.
Byłam zdumiona i zmieszana.
— Kochana babciu — rzekłam — w ogrodzie tak pięknie, mam wielką, ochotę przejść się...
— Ochota powinna ustąpić tam, gdzie idzie o zachowanie zwyczaju — odrzekła babka.
Znowu ubódł mię ten wyraz: zwyczaj, a ukłucie to poczułam silniéj, niż kiedy.
— Kochana babciu — ozwałam się — doprawdy nie rozumiem tego zwyczaju, który wzbrania mi przechadzać się po ogrodzie, i nie pojmuję, dlaczego miałabym się do niego stosować.
Z rąk babki Hortensyi znowu wypadł kłębuszek i potoczył się na ziemię, a kuzynek znowu rzucił się na kolana przed kanapą, aby go podnieść. Ale tym razem babka nie zwróciła już uwagi na tę dywersyą i rzekła do mnie:
— Uważam, że Wacia lubi rezonować. Otóż dobrze wychowana panna rezonować nie powinna, ale ślepo wierzyć w to, co mówią jéj starsze osoby i nie łamać sobie głowy nad zrozumieniem zwyczajów, które świat już raz uznał za dobre.
I znowu powiadano mi, że nie powinnam rezonować, to jest myśléć!
Poczułam w sobie bunt ducha, odrzuciłam ręką w tył moje loki, podniosłam głowę, miałam już na ustach wyraz nowéj protestacyi, gdy powstrzymało
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.