pewien chłopak ubogi, mało znający towarzystwo, w jakiém się znalazł. Nikt do niego nie mówił, nikt się nim nie zajmował, stał w kącie, gdy inni bawili się wesoło, i rozmyślał nad smutném swém położeniem w świecie. Otoż panna Emilia piérwsza przemówiła do niego, wyprowadziła z kąta, wciągnęła do zabawy i tak się nim przez cały wieczór zajmowała, że ubogi młody człowiek poczuł dla niéj wdzięczność serdeczną.
Kuzynek mówił to ze spuszczonemi oczyma i parę razy głos mu zadrżał. Byłam pewna, że owym ubogim młodym człowiekiem, czującym wdzięczność dla panny Emilii, był on sam.
Kwiatek mojéj sympatyi dla kuzynka, choć był już utracił jeden ze swych listków, poruszył się jednak żywo i natchnął mię temi słowami:
— A może téż panna Emilia nie samém dobrém sercem była powodowana, postępując tak z tym młodym człowiekiem?
— A czém-że by inném powodować się mogła? — zapytał.
— Może miała dla niego żywszą niż dla innych sympatyą? — rzekłam żartobliwie.
Rumieniec wytrysnął na twarz Franusia. Podniósł na mnie oczy, które były w téj chwili bardzo wymowne i zwolna zapytał:
— Czy kuzynka naprawdę przypuszcza, że bo-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.