Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

miała taki smutny ton mowy? Dlaczego koniecznie chciano mię wydać za mąż w tym roku? Fortepian różne dawał mi odpowiedzi, a w nich nieprzerwanie a dźwięcznie brzmiało imię — Agenor.
Wymówiłam to imię półgłosem, a przed wyobraźnią moją, stanął znowu nieznany sąsiad gotyckiego pałacyku i, patrząc na mnie, wycierał chusteczką szkiełka swego pince-nez. „Agenor!” — powtórzyłam raz jeszcze półgłosem; imię to podobało mi się bardzo.
Biedny Franuś, stał może w owéj chwili przed żydówką w ryżéj peruce i kupował od niéj kłębuszek bawełny!...

XV.

Dano mi na sypialnią pokój osobny, w którego sąsiedztwie umieszczono moję garderobianę, Zosię.
Pokój ten był, jak inne wprzódy widziane, więcéj długi, niż szeroki. W ogóle całe wnętrze domu moich babek miało tę szczególność, że wydawało się komodą, a raczéj misterném biurkiem, pełném szuflad ogromnych, mniejszych i najmniejszych.
Sypialna moja szufladka ostawiona była staroświeckiemi krzesłami o wysokich rzeźbionych poręczach; takie same szerokie staroświeckie rzeźbione łóżko, zasłane batystem i jedwabiem, czekało na moje przyjęcie. Gdy weszłam do tego pokoju, jeszcze wię-