czy własnemi danemi mnie odpowiedziami. Widziałam, że cierpi i żałowałam go z duszy. Chciałam mu na pocieszenie coś miłego i wesołego powiedziéć, gdy z drugiego końca salonu matka moja zawołała mię do siebie. Głos jéj, gdy wymawiała moje imię, brzmiał tak łagodnie i czule, że porwałam się jak strzała, szybko przeskoczyłam salon i, przyklęknąwszy przed nią, spytałam:
— Czego chcesz, mamuńciu?
— Chcę, abyś bliżéj nas siedziała — rzekła, gładząc moje włosy.
— Waciu — ozwała się babka Hortensya, podnosząc oczy od frywolitków — muszę ci powiedziéć dwie rzeczy. Oto naprzód, że panna dobrze wychowana nie powinna tak długo rozmawiać sam na sam z młodym człowiekiem, jak ty przed chwilą czyniłaś to z Franusiem; następnie, że nie przystoi, aby panna dobrze wychowana, biegała i podskakiwała, jak prosta jaka wiejska dziewczyna. Panna dobrze wychowana powinna zawsze iść zwolna, trzymając się prosto, z powagą i dystynkcyą.
Powstałam od kolan matki, usiadłam na fotelu i, robiąc kwadrat babki Ludgardy, myślałam: — mój Boże! ileż-to rzeczy nie wolno robić pannie dobrze wychowanéj? Nie wolno jéj objawiać swego zdania, rozmawiać sam na sam z młodym człowiekiem, patrzéć na niego, chodzić bez starszych na przechadzkę, opierać się plecami o poręcz krzesła, biegać, podska-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.