sali i zaczął szukać mię w całkiem innéj stronie, niż byłam. — Ależ wybornie schowała się kuzynka! — mówił, zaglądając pod szeslong — no proszę: przecie znam tę salę, jak mój własny pokój a nie wiem, gdzieby tu kuzynka być mogła!
Dusiłam się od śmiechu i miałam już odsunąć ekran, wyskoczyć z kominka i zawołać oto jestem! gdy na progu od salonu posłyszałam surowy i twardy głos babki Hortensyi:
— Co to jest? gdzie Wacia!
Dreszcz przebiegł mi po ciele. Głos babki Hortensyi grobowe na mnie wywarł wrażenie. Nie ruszałam się jednak z miejsca, bo wzięłam sobie za punkt honoru pokazać, że się jéj nie lękam. Ale posłyszałam głos mojéj matki pełen niezadowolenia:
— Franusiu — mówiła — czegoś się tak zdetonował? gdzie jest Wacia?
Nie chcąc sprowadzać na kuzynka dalszego gradu zapytań, a przytém zakłopotana mojém ukryciem, odsunęłam ekran i nakształt złodziejów spuszczających się przez kominy, wyskoczyłam na środek sali. Jedwabna moja suknia była pomięta i koafiura rozrzucona.
Stanęłam oko w oko przed babką Hortensyą, któréj srogie piwne oczy wpiły się w twarz moję:
— Proszę! — ozwała się oschłym swoim tonem — panna dobrze wychowana chowa się w kominy i każe młodym ludziom szukać siebie po wszystkich
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.