mowę, zwróciłam się do lokaja z prośbą o podanie wody. Kuzynka zdawała się nie zważać na to, że nie otrzymała odpowiedzi i z niewzruszonym spokojem układała w fałdy leżącą na jéj kolanach serwetę.
W téj chwili babka Hortensya, rozmawiająca dotąd z panią Rudolfową i moją matką, zwróciła się do księdza, który siedział naprzeciw mnie, a którego fizyognomia wydawała mi się bardzo sympatyczną i myślącą.
— Księże Hilary — rzekła — racz nam powiedziéć, co się dzieje z sąsiadem naszym, hrabią Witoldem?
— Hrabia Witold — odpowiedział ksiądz Hilary — mieszka ciągle w swoim starożytnym modrzewiowym dworze i daje z siebie okolicznym mieszkańcom piękny przykład zacności i pracy.
— I niepojętego dziwactwa — podjęła pani Rudolfowa, ukazując w śmiechu swoje białe zęby.
Babka Hortensya uśmiechnęła się i skinęła potwierdzająco. Proboszcz zaprotestował żywo:
— I w czém postępowanie hrabiego Witolda pani dobrodziejka znajdujesz dziwaczném? — zapytał.
Tu babka Hortensya podniosła głowę.
— Z wielu względów należy mu się nazwa dziwaka — wyrzekła zwykłym sobie stanowczym tonem. — A naprzód mam mu za złe, że brata się z każdym piérwszym lepszym, nie pomnąc na wysokość swego
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.