że wraz z kuzynem Franusiem będzie nam towarzyszył konno.
— Jeżeli babcia pozwoli — nieśmiało i pokornie ozwała się Rozalia — ja także konno pojadę.
— Nie mam nic przeciwko temu — odpowiedziała babka — nie uważam za rzecz nieprzyzwoitą, aby młoda osoba jeździła konno; od dawna czyniły to damy najwyższych rodów, a nawet rozrywka ta jest tradycyjnym zwyczajem, z dawnych pozostałym wieków w domach arystokratycznych. Nie lubię tylko, jeśli dobrze wychowana panna po Donkiszotowsku włóczy się sama jedna konno po polach i drogach...
— Pani znajduje, że powinna miéć ona zawsze za sobą swego Szanso-Pansza — ozwał się pan Rudolf, podnosząc swe blade oczy, ożywione tym razem słabym błyskiem ironii.
— Rudolfie! — szepnęła jego żona...
— Co do mnie — ciągnął daléj — znajdowałbym, że konna przejażdżka najmilsza jest wtedy właśnie, gdy się odbywa samotnie...
— Ojcze! — przerwała Rozalia — wszak wiész o tém, że babka Hortensya nigdy się nie myli? nie prawdaż, że wiész o tém?
— Rozalio! — odpowiedział pan Rudolf — w którym budził się jakby opór jakiś i wola — Rozalio! wszak wiész o tém, że dotąd jednego tylko Boga ludzie uważają za nieomylnego...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.