Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

rok odjedziesz do swego ojca... tam jest świat szeroki... tam pozwolą ci obejrzéć się, patrzéć i wybierać. Wyjdź za mąż! wyjdź koniecznie za mąż, abyś, jak ja, nie pozostała jedna i abyś była kochaną... ale ostrożnie! ostrożnie!
Gdy, pochylona nade mną, z wyrazem niemal boleści na twarzy, kończyła wymawiać te słowa, w przyległym pokoju dał się słyszéć głos babki Hortensyi, zbliżającéj się w towarzystwie pani Rudolfowéj.
Babka Ludgarda przycisnęła usta do mego czoła i z lekka usunęła mię od siebie.
— Odejdź! — szepnęła — babcia Hortensya nie chce, aby mię kochał ktokolwiek... aby kto przede mną tak klęczał, jak ty przed chwilą... Babcia Hortensya jest bogatą, bardzo bogatą... ja nic prawie nie posiadam, ona może ci przyszłość świetną zapewnić... nie trzeba, aby się rozgniewała na ciebie.
Otworzyła Biblią i, niby przestając zwracać na mnie uwagę, smutnemi oczyma wpatrzyła się w wiersze pocieszającéj księgi.
Wyszłam z pokoju babki Ludgardy, bardzo wzruszona; oparłam się o piérwszą konsolę, która była na mojéj drodze, spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że byłam bledsza, niż zwykle. Zakryłam oczy dłonią i myślałam.
Straszne-bo téż rzeczy zamigotały przede mną z za słów babki, niby z za ażurowéj zasłony złowrogie jakieś widma. Wyrazy: ostrożnie! ostrożnie! brzmiały