Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/249

Ta strona została uwierzytelniona.

marzeń i widzeń fantastycznych na wartkim kołowrotku własnéj wyobraźni. I zaiste, cóż innego czynić mają? Cóż innego czynić miałam ja, gdy, jako jedyny grunt, na którym miało roztaczać się życie moje, wskazano mi woskowaną posadzkę salonu; jedyny świat dostępny, zakreślono przede mną sztachetami otaczającemi ogród; za jedyną pracę dano krosienka z rozpiętą kanwą i kilka, w ponsowy safian oprawnych, romansów i podróży francuzkich.
W godzinach, upływających pomiędzy wizytami i rewizytami, czytałam romanse, wyszukując w ich bohaterach podobieństw do pana Agenora, a potém wyszywałam na kanwie poduszkę dla babci Hortensyi. Ale malowane kwiaty na deseniu nie podbijały mojéj myśli, myliłam się w rachowaniu krzyżyków i dobieraniu barw włóczki, i często pod ręką moją róże rodziły się zielone, a liście różowe. Wtedy przychodziła garderobiana Zosia i poprawiała robotę, a gdy przyjeżdżały sąsiadki, oglądały krosienka ustawione przed oknem salonu i podziwiały moję pracowitość. Mnie jednak rumieniły te pochwały, bo przywodziły mi na pamięć, w dzieciństwie usłyszane, wyrazy ojca, że człowiek, który pracuje, rozumié myśl Boga! A jam czuła, że wyszywając na kanwie, nie postąpiłam ni na krok ku zrozumieniu téj wielkiéj myśli...
Pojechałyśmy z matką do państwa Rudolfów, nie ażeby nam bardzo uśmiechały się te odwiedziny, ale że były koniecznemi dla zachowania światowéj przy-