szesnastoletnia Madzia. Podobna była do Rozalii bardzo, tylko twarz miała pogodną i otwartą, swobodny uśmiech na ustach i poranne wesele we wszystkich ruchach. Ubrana była w prostą, ale czystą perkalikową sukienkę, z białym fartuszkiem i krótkiemi rękawkami, które ukazywały ramiona i ręce, opalone, z wyraźnemi śladami pracy.
Pani Rudolfowa zarumieniła się na jéj widok, a gdy dziewczę przywitało się już z nami, rzekła:
— Gdzieżeś-to była, Madziu? czemu nie pośpieszyłaś powitać ciotkę i kuzynkę?
— O, pilno mi było ujrzéć ciocię i poznać kuzynkę Wacławę — odpowiedziała, rumieniąc się, Madzia — ale musiałam piérwiéj dokończyć upieczenia ciasta do herbaty, bo-by się było popsuło.
Silniejszy rumieniec wytrysnął na śniadą twarz wujenki.
— Moje dziecko! — zawołała — pocóż ci było to robić? Wszakże kucharz...
— Moja matko!— przerwała Rozalia — wiesz dobrze, że ja to nakłaniam Madzię do prac gospodarczych...
Wujenka nic nie odpowiedziała. Znać było, że Rozalia wywierała i na nią wpływ przeważny.
W środku wieczora Madzia zniknęła znowu z pokoju.
— Gdzie jest Madzia? — spytał ktoś z obecnych.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.